Forum www.teatrzyki.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział I "Początek" Cz. I
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrzyki.fora.pl Strona Główna -> GONE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Peegy
Artystka
Artystka



Dołączył: 12 Gru 2010
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec

PostWysłany: Czw 23:46, 06 Sty 2011    Temat postu:

Adrianna odetchnęła z ulgą kiedy z tłumu wyszła dziewczyna i oświadczyła, że ona mu może pomóc.
- Super... - wyszeptała i odsunęła się, żeby zrobić jej miejsce. Chłopak był rozpalony. Już miała spróbować użyć mocy kriokinezy kiedy poczuła, że temperatura chłopca spada w tym samym czasie kiedy dziewczyna go dotknęła. Dziwne... Potem dziewczyna wspomniała o gabinecie pielęgniarki. Wraz z Harvem (gdzie ten Perc zniknął?!) zanieśli go do pokoju pielęgniarki. Było słychać za nimi przerażone szepty. Jakiś mały chłopiec podbiegł i zapytał się:
- On przeżyje proszę Pani? - w rękach trzymał misia. Adrianna wiedziała, że szanse są małe. Do oczu napłynęły jej łzy ale szybko je otarła tak żeby chłopczyk nie zauważył.
- Mam nadzieję. Ty też miej. Bardzo nam się to przyda. - powiedziała do chłopca.
- Niech Pani mu to da. - i podał jej misia.
- Dobrze... I nie mów do mnie "pani". Też jestem dzieciakiem tylko starszym od ciebie. - powiedziała i udała się za resztą.
Kiedy weszli do pokoju, w którym urzęduje pielęgniarka Adrianna miała przez chwilę nadzieję, że zaraz pani wyłoni się skądś i opatrzy tego chłopca ale jej życzenie się nie spełniło.
Położyli chłopca a Harv zaczął przeszukiwać szafki. W końcu na coś się chłopak przydaje. Znalazł kilka potrzebnych rzeczy i podał je dziewczynie. Zaczęła go opatrywać.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze, wyjdziesz z tego. - powiedział Harv.
Adrianna przypomniała sobie o pluszaku, którego dał jej ten mały chłopiec. Podeszła do rannego i mu go podała.
- Prze... Przepraszam. Ja... Ja... Ja nie chciałem. Ten... Po.... - a potem nic już nie powiedział tylko opuścił głowę.
Adriannie popłynęły łzy. Spojrzała na resztę. U nich podobnie. Zamknęła chłopcu oczy i wyszła z pokoju. Nie mogła na to patrzeć. Przed drzwiami stała prawie cała szkoła. Spojrzała na nich i pokręciła głową. Potem usiadła przed ścianą. Tłum zaczął się powoli rozchodzić. Zostało tylko kilka osób. W tym Laura, siostra Peter'a, kolegi jej brata. Ta sama, z którą niedawno rozmawiała. Dziewczynka podeszła do niej.
- Trzeba coś zrobić z... No z nim. - wykrztusiła dziewczyna. Laura pokiwała głową.
Adrianna wstała i podeszła do drzwi. Bała się je otworzyć ale to zrobiła to. Weszła do środka a za nią Laura. Próbowała nie patrzeć na ciało.
- Trzeba coś z nim zrobić... Jakieś pomysły? - zapytała głosem bez wyrazu. Bała się ile jeszcze takich rzeczy ich czeka. Ile jeszcze złego. Te dzieciaki coś sobie zrobią. Okropnego. Trzeba jakoś nad nimi zapanować...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Reżyserka
Reżyserka



Dołączył: 05 Gru 2010
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Północny-Wschód
Płeć: Julia

PostWysłany: Pią 0:04, 07 Sty 2011    Temat postu:

Harv przetrząsnął szafki i znalaz bandarze.
- To za mało - stwierdziła Niki. - Potrzebna będzie maść na oparzenia. Poszukaj jeszcze.
Zaczynała czuć strach. W pewnej chwili malec odzyskał przytomność. Podeszła do niego Adrianna i wręczyła mu pluszowego misia. Niki nie wiedziała, skąd on się wziął. Chłopiec zaczął ich przepraszać, a po chwili odpłynął. Adrianna zamknęła mu oczy, po czym opuściła pomieszczenie, najwidoczniej nie mogąc znieść sytuacji. Niki przez chwilę stała niczym sparaliżowana, a potem wbrew wszelkiej logice zaczęła reanimację. Uciskała klatkę piersiową dziecka i oddawała mu powietrze z własnych płuc przez 6 minut, aż zaczęło jej się kręcić w głowie. On nie wróci. Zrozumiała. Właśnie, on. Nawet nie wiedziała, jak miał na imię. Gdy to sobie uświadomiła, prawie straciła przytomność. Doświadczeń było dla niej po prostu zbyt wiele. Osunęła się na kolana i szlochała, zapominając, że w pomieszczeniu jest jeszcze Harv. Po chwili Adrianna wróciła i znów przejęła inicjatywę. Myślała logicznie. Trzeba było coś zrobić z ciałem.
- Najlepiej byłoby go pochować - powiedziała cicho. - Tylko nie wiem, gdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harv
Statysta
Statysta



Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedziec
Płeć: Romeo

PostWysłany: Pią 15:07, 07 Sty 2011    Temat postu:

Harv patrzył na chłopca smutnym wzrokiem.Szlak, jest coraz gorzej, to widać.Po chwili spojrzał na chłopca, chłopiec nie poruszył się już więcej .Łzy kręciły mu się pod oczami.O mój boże, biedny chłopiec.I stanął w kącie zmęczony.Usłyszał jak Niki mówi że trzeba go pochować.
- Ja go pochowam.- powiedział szybko- najlepiej na placu lub dziedzińcu.
Spojrzał na obydwie dziewczyny.Zauważył że Niki płacze.Dobra nie rozlklejaj się na dobre- pomyślał.Lecz miała racje że płakała.Przecież umarł na jej oczach chłopiec.
- Jak mówiłem pochowam go ale musimy owinąć ciało bandażami , nie wyjdziemy przecież z chłopcem który był zmasakrowany ogniem.Co wy na to?- powiedział do obydwojga.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Harv dnia Pią 15:11, 07 Sty 2011, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
Artystka
Artystka



Dołączył: 12 Gru 2010
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec

PostWysłany: Sob 12:47, 08 Sty 2011    Temat postu:

Harv zgłosił się żeby pochować chłopca. Adrianna bała się, że to nie ostatni raz muszą podjąć takie decyzje na temat pochówku.
- Na placu... A bandaży lepiej nie marnować. Jeszcze nie raz się przydadzą. Lepiej wziąć prześcieradło czy coś takiego. - powiedziała.
Owinęli chłopca.
- Lauro, otworzysz drzwi? - zapytała się dziewczyny a ta pokiwała głową i podeszła do drzwi. Na korytarzu byli jedynie przypadkowe dzieciaki. We trójkę jakoś przenieśli chłopca przez drzwi. Kilku dzieciaków się zatrzymało i patrzyło na nich smutnym wzrokiem. Przenieśli go przez całą szkołę i wyszli na dwór. Kiedy doszli do placu położyli chłopca na ziemi. Adrianna dopiero teraz zorientowała się, że coś jest nie tak. Auta stoją bez właścicieli. Wiele z nich wjechało w domy czy też słupy. Nikogo z dorosłych nie było... To jest chore... Pomyślała. Dzieciaki biegały szczęśliwe jakby nie rozumiały o co chodzi. Nagle zorientowała się, że jeśli dorośli zniknęli to nie ma nikogo w przedszkolu. Rozejrzała się dookoła siebie a jej wzrok spoczął na Laurze.
- Leć do przedszkola i zobacz co się tam dzieje. - potem spojrzała na Harva. - Skąd weźmiemy łopaty?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peegy dnia Sob 21:53, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harv
Statysta
Statysta



Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedziec
Płeć: Romeo

PostWysłany: Sob 22:46, 08 Sty 2011    Temat postu:

Harvey i reszta stali na placu. Zauważył że Adrianna na niego patrzy i mówi do niego że skąd mają wziąć łopaty.
- Łopaty? Według mnie to musi mieć miejsce na ciało więc przydałby się też szpadel - powiedział zaskoczony jej pytaniem. Ziemia była twarda ale nie na tyle aby nie zrobić tam grobu. Zauważył że w rogu placu stoi coś w stylu magazynu na rzeczy.
-A tam w rogu co stoi? Może są tam łopaty- rzucił zdziwiony.
Podejrzewał jednak że tam są inne przydatne rzeczy i dlatego się spytał.
Spojrzał na małego chłopca owiniętego prześcieradłem.
- Żeby takich wypadków nie było więcej nie mam ochoty patrzeć na zmarłych - powiedział lekko przestraszony.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Harv dnia Sob 22:47, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
laniette
Uwodzicielka



Dołączył: 04 Sty 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Julia

PostWysłany: Pon 19:49, 17 Sty 2011    Temat postu:

Przed wyjściem zobaczyła, że dzieciak chyba nie żyje. Nie chciała go oglądać, rany wprawiają Lanę w przerażenie, a trupy wywołują niezbyt przyjemne reakcje. Podeszła do Adrianny, ciało na szczęście było już zakryte.
- Hej jesteś Adrianna prawda? Czy mogłabym cię prosić byś nie wspominała nikomu o eeee, drobnym wypadku z wodą?- Lana miała ton niemal błagalny. Nie każdy potrafi sobie przyswoić fakt, że jest żywą fontanną-I jak chcesz pomogę ci się uwolnić od tego dzieciaka
Nie czekając na odpowiedź, podeszła do tego jak mu tam? Harva.
- Słuchaj jesteś facetem więc na pewno poradzisz sobie z wykopaniem dołu. Ja zabieram Adę do mojego domu. Widzisz, że jest strasznie roztrzęsiona.- pociągnęła Adę za rękę- Powodzenia!
No tak poszło dosyć gładko. Dzieciak patrzył się najpierw dziwnie a potem poleciał do piwnicy, tam woźny trzymał różne potrzebne rzeczy. Jest facetem poradzi sobie Pociągnęła Adę do miejsca gdzie stał Perc.
- Myślę, że Harv sobie poradzi. Ad trzeba posprawdzać domy. Jeżeli nie ma dorosłych to wszystkie niemowlaki zostały same. Trzeba się tym zająć. No i trzeba zobaczyć czy nasi rodzice też zniknęli. Czy może tylko niektórzy. Pomożesz nam?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
Artystka
Artystka



Dołączył: 12 Gru 2010
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec

PostWysłany: Pon 20:36, 17 Sty 2011    Temat postu:

Adrianna

Nagle do Adrianny podbiegła... Lana? Tak, chyba tak... Ta do wody Zaczęła prosić ją wręcz błagalnym głosem, żeby nie mówiła nikomu o małym wypadku jaki zaszedł w kuchni. Adrianna wiedziała coś o tym. Sama nie miała ochoty wyjawiać nikomu swojej mocy kriokinezy. Czy jakoś tak...
- Tak, jestem Adrianna. I spoko nie wyjawię tego nikomu. W zasadzie to wiem co czujesz. - powiedziała sama się sobie dziwiąc. Potem Lana powiedziała, że uwolni ją od tego chłopaka. Podeszła do Harva i powiedziała coś w stylu, że jest facetem. Że co proszę?! Potem dziewczyna ją pociągnęła za rękę. Adrianna spojrzała przepraszająco na Niki. Polubiła ta dziewczynę.
- Mam prośbę. Patrz czy nie dzieję się tu kolejne złe rzeczy. Jakby co to dzwoń. - powiedziała i podała dziewczynie szybko numer swojej komórki.
Lana zaciągnęła ją w miejsce gdzie stał Perc.
Usłyszała jak dziewczyna mówi, że trzeba obejść domu bo jeśli zniknęli rodzice to mogły zostać gdzieś niemowlaki. Adrianna nadal myślała czy jej brat także zniknął. Miała nadzieję, że nie ale wiedziała, że to ni możliwe. Czy zobaczył to co ona? Według teorii Perca najprawdopodobniej tak. On znał matkę dłużej i miał gorszą wolę od niej. Jednak musiała przyznać, że Lana mówi z sensem.
- Pomogę ale pod jednym warunkiem. Najpierw obejdziemy domy, w których wiemy, że znajdują się małe dzieci. - powiedziała stanowczo. Reszta przystała na to.
Adrianna przypomniała sobie, że w jej sąsiedztwie mieszkała rodzina. Emily i Clark (bo tak nazywali się tam dorośli) mieli dwójkę dzieci. Chłopczyka w wieku 4 lat dwu miesięczną córeczkę. Ich dom znajdował się niedaleko. Postanowiła, że tam udadzą się na początku.
Kiedy doszli do owego domu zdawało się, że nikogo tam nie ma. Nie ma to jak pozory, nie? Kiedy weszli Adri usłyszała szum wody a po chwili płacz dziecka. Skierowali się na górę. Dziewczyn zobaczyła na podłodze wodę. Weszła po niej i skierowała się w stronę płaczu. Reszta szła za nią. Kiedy otworzyła drzwi pokoju w jej twarz uderzyła fala gorąca. Nie dało się tam wytrzymać. Spojrzała przed siebie. W kołysce było dziecko. Szybko podeszła do niego i je zabrała. Kiedy wyszła z pokoju dotknęła czoła dziecka. Było rozpalone. Podjęła szybką i dosyć głupią decyzję ale nie miała innego wyboru. Skoncentrowała się i przyłożyła dłoń do czoła dziecka. Zamknęła oczy i skoncentrowała się. Nie mogła przesadzić. Dziewczynka miała jakieś 39 stopni i coś. Po chwili je czółko stawało się chłodniejsze a samo dziecko uspokajało się. Adrianna przestała.
- Dobra, gorączka zbita. Jej brat pewno jest w przedszkolu. Ją też trzeba tam zanieść. - powiedziała patrząc na pozostałą dwójkę jakby nigdy nic.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peegy dnia Wto 14:17, 18 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Reżyserka
Reżyserka



Dołączył: 05 Gru 2010
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Północny-Wschód
Płeć: Julia

PostWysłany: Wto 0:05, 18 Sty 2011    Temat postu:

Niki poszła za wszystkimi na plac. Harv podjął się wykopania grobu, z małą pomocą pewnej dziewczyny, i poszedł po łopatę czy coś w tym stylu. Wspomniana nastolatka podeszła teraz do Adrianny, z propozycją przeszukania domów. Ada wręczyła Niki numer telefonu i poprosiła o przypilnowanie wszystkiego. Tak więc Nicole przechadzała się po placu. Co jakiś czas rozganiała sprzeczających się ze sobą chłopców czy też pocieszała małe dziewczynki. Sama nie czuła się najlepiej, ale skrzętnie to ukrywała.
- Aaaaa! - usłyszała za sobą krzyk. Odwróciła się, ale nie zobaczyła za sobą żadnego człowieka.
- Ratunku! - znów ten sam głos. Podniosła głowę w górę i zobaczyła chłopaka stojącego na dachu kamienicy.
- Złaź natychmiast! Jak tam wlazłeś?! - krzyknęła do niego.
- Nie wiem, po prostu się tu pojawiłem. Ja mam lęk wysokości! Zabierzcie mnie stąd - zamachał rękami, przy czym znacznie się zachwiał.
- Zaraz po ciebie przyjdę, nie ruszaj się - nakazała i szybkim krokiem skierowała się do klatki schodowej. Zanim jednak doszła do drzwi, chłopak zgiął się trzymając za brzuch. Wyglądał jakby miał zwymiotować, ale zamiast częściowo strawionego pokarmu, z jego ust zaczął się wydobywać zielony dym. Otoczył go niczym kokon, na tyle jednak luźno, że można było dalej obserwować dziecko. Mglisty, bo tak go w myślach określiła Niki złapał się za głowę i osunął na kolana. Do uszu zgromadzonych, którzy obserwowali wszystko w absolutnej ciszy, dotarł jego jęk.
Niki rzuciła się biegiem na schody. Przeskakiwała po kilka stopni na raz, tak że już po chwili dotarła na dach. Wypadła na niego dokładnie w chwili, kiedy Mglisty był już na krawędzi. Budynek miał cztery piętra, więc jeśli spadnie, to ma murowane kalectwo, w dobrym wypadku.
Jedna nogi chłopaka zawisły w powietrzu.
- Nie! - wrzasnęła dziewczyna i rzuciła się na dach. Schwyciła go za rękę, ale nie miała dość siły, by długo go utrzymać.
- Niech mi ktoś pomoże! - rzuciła w stronę milczącego tłumu. Wolną dłonią Niki szybko wstukała do komórki numer Adrianny, ale nie było sygnału. Telefon nie działał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harv
Statysta
Statysta



Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedziec
Płeć: Romeo

PostWysłany: Nie 20:55, 23 Sty 2011    Temat postu:

Harv po jakimś czasie znalazł łopatę i szpadel. Podszedł do chłopca zawiniętego w prześcieradło. Kto tak ciągle wrzeszczy?.Obejrzał się po całym placu. Nie nikt nie krzyczy.Starał się znaleźć Adrianne lecz nigdzie jej nie było. Spojrzał w górę. Zauważył Niki z chłopcem którzy byli na dachu!
- Co wy tam robicie?!- krzyknął do nich.
Usłyszał że krzyczą pomocy.Tak, co jeszcze?.Przecież to aż 4 piętra.Coś wysokiego, i prostego..Zauważył swoją przyjaciółkę z klasy, Angele.
-Angela, proszę potrzymaj te narzędzia.- rzucił do niej
- Dobrze - odpowiedziała po chwili.
-Niki, czekaj pobiegnę po drabinę. Wytrzymaj jeszcze chwilkę- krzyknął przestraszony zauważając że zaraz spadną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Rita S.



Dołączył: 15 Gru 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Julia

PostWysłany: Nie 22:39, 23 Sty 2011    Temat postu:

Emma nałożyła na siebie mundurek. Chociaż nie widziała w tym jakiegokolwiek sensu. Nie mogła iść przecież na lekcje niewidzialna! Ale miała zamiar pobawić się w detektywa i dowiedzieć się gdzie zniknęła jej współlokatorka.
Szybko przeszła do budynku szkolnego. Oj nie dobrze… Na korytarz wylegli wszyscy uczniowie. Wyglądali na zaskoczonych, przestraszonych lub po prostu obojętnych. Ale niektórzy mieli dziwną radość na twarzach… Sami byli dziwni, więc co się dziwić? To pewnie sprawka Suzan! Niezła z niej wariatka... Przylgnęła do ściany, żeby ktoś ją przypadkiem nie dotknął, To że była niewidzialna, nie znaczyło też, że była niedotykalna. Niestety. Niedawno się o tym przekonała. W sumie badziewia ta moja niby super moc. Westchnęła, a po chwili szybko zakryła sobie usta. Trąciła przy tym jakąś przechodzącą dziewczynę. Serce przyśpieszyło jej natychmiast. Ona nawet na nią nie spojrzała, a i tak by nic nie zobaczyła. Ale Emma usłyszała, co mówiła:
-…Normalnie zniknął! Czaisz to?
Jak to zniknął? A może lepsze pytanie… Kto zniknął?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Nie 23:02, 23 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiek
Statysta
Statysta



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Julia

PostWysłany: Pią 18:42, 25 Mar 2011    Temat postu:

Margarett i jej brat John nie poszli dziś do szkoły. Dzień był zbyt słoneczny na siedzenie w zamkniętym budynku. Na 100% nic nowego by się nie stało. John surfował po falach, jak pan wszechświata. Ludzie z okien hotelu podziwiali jego wyczyny. Jego siostra patrzyła na fale. Coś jest nie tak, tylko co? Nie przejmowała się tym bardzo. Popatrzyła na swojego brata i wzięła głęboki oddech. Podpłynęła na desce kilka metrów po czym stanęła na niej.
- Nieźle Ci idzie - usłyszała od brata.
Nagle usłyszała w swojej głowie jakiś głos. Już czas. Ocknęła się. W jednej chwili fale zaczęły się zmniejszać. Margarett zachwiała się. Spadła z deski. Zemdlała. Dopiero po kilku minutach odzyskała przytomność. Wypluła piasek z buzi i powoli starała się wstać. Przed nią ukazał się jaskrawy obiekt. Nie miał on wcale początku, ani końca. Ciągnął się od ziemi po samo niebo. Fal nie było - morze wyglądało jak jezioro. Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Nikogo nie było. Wszyscy wyparowali?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arwena
Statysta
Statysta



Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:57, 10 Kwi 2011    Temat postu:

Arwena siedziała sobie na lekcji historii, nauczyciel mówił właśnie coś o wikingach. Gdy się odwróciła jej najlepszej przyjaciółki po prostu ie było. Gwałtownie się odwróciła. Prawie nikogo nie ma, zostało około czterech osób.
- O kurczę, co się stało? Gdzie są wszyscy? - spytała na głos.
Zero odpowiedzi. Reszta dzieciaków wyszła z sali. A ona dalej siedziała i osłupiała. Gdy otrząsnęła się spojrzała przez okno. Też nic, samochody zostawione na środku ulicy. Super, coś jeszcze? Wyszła z sali, przy gabinecie pielęgniarki stało duże zbiorowisko. Widziała jak dwie starsze dziewczyny i chłopak wnoszą małego, poparzonego chłopca do pokoju.
Co tu się mogło stać? Bawił się zapałkami, czy coś? Podeszła do dużego tłumu.
- Dobra, nic się nie stało. Możecie się rozejść- zawołała Arwena.
- Bo co nam zrobisz, mała mądralo- syknęła starsza dziewczyna.
- Zastanowię się nad tym...
Wściekła podeszła do Arweny i prawie ją uderzyła. Lecz nagle padła ona na ziemię trzymając się za rękę. Arwena usłyszała chrupnięcie i krew. O Boże, co to było? Pomyślała po czym szybko pobiegła na dziedziniec skąd dobiegały kolejne krzyki.

Może i się czepiam szczegółów ale już taka jestem. Jak można usłyszeć krew? To po pierwsze a po drugie zwykle przy złamaniach, skręcaniach, zmiażdżeniach kości nie leci krew ale już dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiek
Statysta
Statysta



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Julia

PostWysłany: Czw 18:01, 14 Lip 2011    Temat postu:

Margarett była zdezorientowana. W jej głowie szumiało i zdawało jej się, że słyszy jakieś słowa. Niezrozumiałe dla niej. Powoli podeszła do bariery. Uniosła rękę w geście dotknięcia, ale jakaś siła powstrzymała ją. Spróbowała drugi raz. Bariera najpierw brzęczała, a potem zrobiła się przezroczysta. Margarett patrzyła na wielki tłum ludzi. Nagle ktoś powiedział. "Jak możesz." Dziewczyna szybko odwróciła się, ale nikogo nie było. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w stronę miasta. Popatrzyła się na słońce. Nie było żółte. Było raczej pomarańczowe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arwena
Statysta
Statysta



Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:11, 03 Sie 2011    Temat postu:

Arwena biegła na dziedziniec. Chwila, czy ja uciekam?- spytała siebie. Nie, co zrobi mi ta dziewczyna? Pewnie dalej leży na ziemi w tej kałuży krwi. Szybko odwróciła się na pięcie. Nie, nikogo nie ma, tłum się rozszedł. Arwena zorientowała się, że przebiegła tylko mały kawałek. Zbiegała ze schodów. Lecz nagle za zakręconych schodów wybiegł chłopak i wbiegł na nią.
- Uważaj trochę- krzyknęła. Chłopak rzucił szybkie "przepraszam" i pobiegł dalej. Arwena wstała powoli. Pobiegła na dziedziniec. Tłum był ogromny. Arwena nic nie słyszała. Same krzyki i piski. Ludzie, spokojnie. Zaczęła się przeciskać przez tłum. Bezskutecznie. Utknęła w połowie. Nic nie widziała przez tłum. Stanęła na palcach widziała chłopaka stojącego obok czegoś zawiniętego w prześcieradło. Boże to nie jest coś, to ciało. I na dodatek małego ucznia.- upomniała się w myślach. Przez gwar podeszła do młodszej dziewczyny. Miała w oczach łzy.
- Co się stało?- spytała jej.
- To ty jeszcze nie wiesz? W kuchni gdzie znajdował się ten oto chłopiec, wybuchł pożar. Trójka starszych podjęła się próby ratunku go lecz, nie udało się. Teraz jeden z nich postanowił go tutaj pochować.- odpowiedziała.
- Znasz tego małego chłopca?
- Tak, nawet lepiej niż inni. To mój brat. Był taki młody. Miał zaledwie 9 lat- odpowiedziała smutno.
- O boże, współczuje ci. Tak zresztą Arwena jestem.
- Elissa- odpowiedziała szybko i się rozpłakała.
Arwena pożegnała ją ruchem ręki pokazując w stronę chłopca. Przecisnęła się przez tłum i podbiegła do chłopaka, który ma pochować chłopca. Patrzył on w górę na dach. Nie, nie na dach. Tam byli uczniowie i już spadali.
- Pomogę ci.- szepnęłam do chłopaka.
- Słucham?!- spytał z krzykiem.
- Pomogę ci!!! - wrzasnęła. Nic nie powiedział skinął tylko głową.
- Pójdę po drabinę.- powiedział.
- Nie będzie potrzebna, tylko zwróć jakoś ich uwagę.- powiedziała.
Arwena starała sobie przypomnieć jak ona zrobiła to że dziewczyna złamała sobie rękę. To była bariera, tak to musiało być to.Chłopak o imieniu Harvey krzyknął z całych sił.
- Łooooo, boże tam jest gniazdo szerszeni. - wskazał palcem miejsce gdzie wisiał jakiś kokon. Wszyscy panikowali, krzyczeli i uciekali.
Arwena jakimś cudem utworzyła jakby schody z bariery. Jak ja to zrobiłam?! Dziewczyna w jej wieku chyba jakby zobaczyła te schody zaczęła schodzić po nich trzymając małego chłopca za rękę. Dobrze, że nikt tego nie widzi, krzyczeliby jeszcze głośniej. Dziewczyna zeszła na dół.
- Dziękuje - powiedziała. Wszyscy byli bezpieczni, na razie.
- Problem rozwiązany. Co dalej?- powiedziała do Harv'a patrząc na podeptane zwłoki chłopca.

Dobra, nie pasuje mi tu jedna rzecz. W poprzednim poście czy tam jeszcze poprzednim wytworzyłaś barierę w okół siebie tak, że tam dziewczyna nie mogła Cię uderzyć (co też było dla mnie przedobrzone bo ta szkoła to nie ośrodek poprawczy ale dobra) a tu nagle (tak, wiem, że masz tak w karcie ale coś mi się zdaje, że miałaś inaczej) wytwarzasz schody. Wiem, że tu się dzieje coś dziwnego ale u licha jak na tą dziewczynę mogły zadziałać schody choć wcale nie chciałaś żeby się na nie wspinała? To tyle. Lepiej to jakoś uporządkuj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiek
Statysta
Statysta



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Julia

PostWysłany: Śro 17:31, 03 Sie 2011    Temat postu:

Margarett szybko doszła do centrum miasta. Było tam wiele dzieciaków. Nastolatków... Rozejrzała się dookoła. Dostrzegła Arwene stojącą obok jakiegoś chłopaka. Nagle pojawiły się schody. Margarett podbiegła do dziewczyny i spojrzała w górę. Zobaczyła garstkę dzieci i wielki kokon.
Arvena dostrzegła Margarett i wyszła jej na spotkanie.
- Twój brat też? - koleżanka zwróciła się do Margarett.
Dziewczyna pokiwała głową, jej oczy zaszły łzami, spojrzała na Harv'a. Miał jakieś dziwne tępe spojrzenie. Nagle rozległ się wielki huk i ziemia rozstąpiła się pare metrów od nich. Kilka przedszkolaków wpadło do środka rowu. Margarett zasłoniła oczy. Nagle wrzask dzieci wypełnił jej mózg, a następnie cisza. Słyszała jedynie słowa. Nigdy się wam nie uda. Margarett spojrzała się porozumiewawczo na Arvenę. Ona też musiała to słyszeć. Harv machnął do dziewczyn ręką i gdzieś pobiegł. Zostały same z wielkim tłumem dzieciaków. Margarett otarła oczy.
- Chodź. - zwróciła się do Arveny - Musimy coś zrobić.
- Ale my? - spytała koleżanka.
Margarett popatrzyła się na nią.
- A widzisz tutaj kogoś, kto mógłby coś zrobić? - powiedziała i ruszyła w kierunku zielonego światła, które biło za rogiem ulicy.
Arvena poszła w jej ślady.[/u][/i]

Pierwsze to to, że tam nie było grupki a dwie osoby a drugie to już chyba załatwię na c-boxie bo będzie za dużo do pisania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrzyki.fora.pl Strona Główna -> GONE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin